W kącie pokoju stał Alex, którego mina była obecnie tak śmieszna, że prawie wybuchnęłam śmiechem, ale ugryzłam się w język. Gapił się z wytrzeszczonymi oczami na kogoś obok. Jak się okazało... Na swoją mniejszą wersję. Mniej, więcej sześcioletni Alex stał obok drzwi z taka samą miną. Ręce trzymał tak jakby coś upuścił. Ale, zaraz... doniczka? Prawdziwy Walker odzyskał już, jakimś cudem, zdolność logicznego myślenia i zagwizdał.
- Nieźle James - pochwalił swojego, prawdopodobnie, brata.
*
Jakiś czas później szłam razem z Alex'em obok zamku. Tak, obok zamku. Całkiem niezłe miejsce zamieszkania dla, z pozoru zwykłego, siedemnastolatka. Nie wiedziałam dlaczego to robiłam. Nie miałam pojęcia dlaczego z nim wtedy poszłam... Gdybym była normalna pewnie nie poszła bym z nim do "świata magii" tylko zadzwoniła na policję lub do psychiatryka. Ale nie jestem. Alex już zaznaczył, że jestem, jak to sam określił, "niezwykła". Jak dla mnie, to może znaczyć tyle samo co "inna" czy "dziwna".Ale teraz idąc razem z nim i wsłuchując się w jego opowieść, czułam się naprawdę niezwykła. Tylko, że teraz oznaczało to mniej, więcej wyjątkowa. Ale, niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy.
- A co z twoją rodziną? - zapytał, gdy między nami zapadła chwilowa cisza.
- Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym kiedy miałam sześć lat... - powiedziałam spuszczając głowę, nagle jakoś zainteresowana swoimi trampkami.
- Kto ciebie wychowywał? Byłaś wtedy przecież jeszcze dzieckiem... trafiłaś do domu dziecka? - zaczął zasypywać mnie pytaniami. wiem, że to dziwne ale w jego głosie wyczułam troskę. Czy to możliwe, że go naprawdę obchodził mój los? Szybko odepchnęłam od siebie tę myśl. To przecież byłoby sprzeczne z jego osobowością.
- Wychowywała mnie ciocia i wujek, który był alkoholikiem. -powiedziałam uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Nie chciałam aby Alex zobaczył łzy w moich oczach. - Nie było tak źle... Do czasu. Kiedy ciotka zginęła rok temu zostałam sama z wujkiem, który zaczął przegrywać nasze pieniądze w
kasynie... Teraz uciekłam, bo nie mogłam tak dłużej żyć. Nie potrafiłam... - po moim policzku spłynęła
łza, którą szybko otarłam ręką. - A, tak z innej beczki, co ciebie o obchodzi? - zapytałam nadal uciekając wzrokiem.
- Moi rodzice zginęli rok temu. Byli naprawdę potężnymi magami, oni... Oni wiedzieli wszystko o magii, potrafili wszystko. Może to zabrzmi egoistycznie, ale wolałbym, żeby nawet dziesięciu innych magów zginęło, tylko oni żyli... Nie zasłużyli na śmierć, zwłaszcza, że zostali zabici. - powiedział, a ja wiedziałam, że jest teraz ze mną naprawdę szczery.
Rozmawialiśmy jeszcze aż zrobiło się ciemno. Polubiłam go. Zaczęłam lubić tego egoistycznego idiotę, Walkera. Po raz pierwszy od śmierci ciotki się śmiałam. Mogłam się przy nim zachowywać jak dziecko, mogłam być największą idiotką świata i robić co chciałam. Po raz pierwszy od dawna na mojej twarzy widniał szczery uśmiech. Czułam się szczęśliwa.
- Wychowywała mnie ciocia i wujek, który był alkoholikiem. -powiedziałam uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Nie chciałam aby Alex zobaczył łzy w moich oczach. - Nie było tak źle... Do czasu. Kiedy ciotka zginęła rok temu zostałam sama z wujkiem, który zaczął przegrywać nasze pieniądze w
kasynie... Teraz uciekłam, bo nie mogłam tak dłużej żyć. Nie potrafiłam... - po moim policzku spłynęła
łza, którą szybko otarłam ręką. - A, tak z innej beczki, co ciebie o obchodzi? - zapytałam nadal uciekając wzrokiem.
- Moi rodzice zginęli rok temu. Byli naprawdę potężnymi magami, oni... Oni wiedzieli wszystko o magii, potrafili wszystko. Może to zabrzmi egoistycznie, ale wolałbym, żeby nawet dziesięciu innych magów zginęło, tylko oni żyli... Nie zasłużyli na śmierć, zwłaszcza, że zostali zabici. - powiedział, a ja wiedziałam, że jest teraz ze mną naprawdę szczery.
Rozmawialiśmy jeszcze aż zrobiło się ciemno. Polubiłam go. Zaczęłam lubić tego egoistycznego idiotę, Walkera. Po raz pierwszy od śmierci ciotki się śmiałam. Mogłam się przy nim zachowywać jak dziecko, mogłam być największą idiotką świata i robić co chciałam. Po raz pierwszy od dawna na mojej twarzy widniał szczery uśmiech. Czułam się szczęśliwa.
*
- Ves - usłyszałam jakiś głos obok swojego ucha. Ta osoba mną potrząsała, ale ja i tak spałam. No przynajmniej udawałam, że to robię, ponieważ bardzo trudno śnić sobie o niebieskich migdałach kiedy ktoś próbuje cię obudzić w ten sposób. - Vesna! - wrzasnął po chwili a ja aż podskoczyłam. Alex śmiał się w niebogłosy podczas gdy ja z miną męczennika wstałam z łóżka. No cóż... Ten dzień zapowiadał się ciekawie.
___
Przepraszam, że taki krótki! .
Na nominacje LBA odpowiem jak znajdę wolną chwilę. :)
Proszę o komentarze!
Na nominacje LBA odpowiem jak znajdę wolną chwilę. :)
Proszę o komentarze!
~Mad